Jak to było i jest

  

  Jak do tego doszło? Zwyczajnie. Mniej lub bardziej. Zaistniała potrzeba noszenia majdanu w czymś poza 10 kieszeniami ulubionego zestawu ubrań, w skład którego zazwyczaj wchodziły bojówki. Ale nie mogła to być jakaś torba. To musiała być dosyć konkretna skórzana torba, która zniesie spore niewygody stworzone przez warunki wewnętrzne i zewnętrzne. Budżet wskazywał na to, że ta konkretna taśka jest poza zasięgiem.
W trakcie wieloletnich rozważań na oczy trafiły mi się narzędzia do ręcznej obróbki skóry. Wraz z roślinnie garbowaną skórą utworzyły związek, którego owocem została skórzana torba na ramię. Czerstwa, bezkompromisowa, jakby siekierą ciosana torba czuje się dobrze i tak samo służy już 8 lat. Jest chyba nieśmiertelna jak elfy, jeśli oczywiście im ktoś nie pomoże.
   Od tamtego czasu naturalna garbowana roślinnie skóra i narzędzia spłodziły dość obfite potomstwo. Były wśród nich skórzane paski, portfeliki, torebki, etui dla kart, etui dla okularów, kabury, sandały oraz inne. Było ich trochę i miały imiona ale nie było nazwiska. W międzyczasie trafił mi się tekst o kulturze Hoodoo, skąd zaczerpnąłem słowo Mojo [brzmi mniej więcej jak ~moudziou~].
  Jest to drobna torebka, woreczek do noszenia w nim pazura aligatora, szkiełka, włosów, kamyków i innego produktu wszechświatowego w celu uzyskania ochrony przed zewnętrznym działaniem złych mocy. Inaczej mówiąc amulet, talizman. Może nie do końca odpowiednia nazwa, niezrozumiała. Ale teraz już wiesz o co chodzi.
  A do tego, jeśli wiesz, że przedmiot na który patrzysz jest właśnie tym, co musisz natychmiast mieć i da Ci to niepowtarzalne uczucie radości i to za każdym razem, kiedy wyciągniesz go z kieszeni lub zarzucisz na ramię, to …. zrób to. Miej sobie swój talizman.